Drugiego czerwca 2018 roku w sobotę miałem przyjemność pobiec w Zwoleniu na dystansie 10 km w 4. Biegu Szlakiem Jana Kochanowskiego. Grupę Biegusiem.pl oprócz mojej osoby reprezentowali także Jacek Wosk, Tomasz Nesterowicz i Maciej Walasek, który jako jedyny pobiegł na 3 km. Skromna była reprezentacja naszej grupy na tym biegu, gdyż większość ekipy startowała wtedy w Bieszczadach oraz w Lublinie. Udziału w tych zawodach nie planowałem dużo wcześniej. Gdy jednak na około tydzień przed planowaną imprezą dowiedziałem się o wolnych miejscach i przede wszystkim o zwolnieniu osób niepełnosprawnych z opłaty startowej postanowiłem się zapisać i pobiec w miejscu, w którym do tej pory nie biegałem. Fajnie, że organizatorzy ułatwiają w ten sposób możliwość startu osobom niepełnosprawnym. Jeżeli chodzi o moją formę i o nastawienie to nie spodziewałem się jakiegoś mocnego występu. Chciałem natomiast sprawdzić się w warunkach startowych. Wiedziałem, że wysoka temperatura, która była zapowiadana nie będzie sprzyjać szybkiemu bieganiu. Oprócz tego czułem, że fajne i mocne bieganie, które było efektem superkompensacji po maratonie jest już niestety za mną. Dwa tygodnie wcześniej bowiem biegało mi się fantastycznie. Nie robiłem tez za wiele akcentów i treningów pod dychę, a jakby tego było mało zacząłem odczuwać ból w kolanie. Pomimo tego postanowiłem spróbować pobiec i powalczyć oraz zobaczyć coś nowego. W przeddzień zawodów kolano zaczęło doskwierać coraz mocniej. Dlatego też po pewnej analizie doszedłem do wniosku, że będę musiał bardzo ostrożnie rozpocząć swój bieg i dopiero w trakcie próbować w miarę możliwości przyspieszać. Mając doświadczenie z niezbyt dobrego startu na biegusiowych mistrzostwach myślałem jedynie o tym aby biec swobodnie i z uśmiechem pokonywać kolejne kilometry. Takie były moje założenia i plan na bieg w Zwoleniu. Nie chciałem znowu się spalić. Tym razem na zawody pojechałem z Jackiem. Na miejsce dotarliśmy dosyć wcześnie, tak wiec na spokojnie odebraliśmy pakiety startowe. Bardzo ucieszyłem się z koszulek otrzymanych w pakietach. Nie tylko były ładne, ale na pewno też przydadzą się do biegania w lecie. Zdecydowałem nawet, ze pobiegnę w niej od razu w tych zawodach. Co prawda mało było osób z Biegusiem.pl, ale fajnie było spotkać innych znajomych z Dęblina czy też Puław. Chwila rozmowy, miły gest i uśmiech oraz pozytywna motywacja od życzliwych osób zawsze pomagają przed startem. Niestety sprawdziły się prognozy pogody. Było więc gorąco i duszno, a przy tym bardzo słonecznie. No cóż trzeba się przyzwyczajać gdyż teraz przed nami taki okres gdzie przeważnie będzie grzało. Starałem się więc zadbać o dobre nawodnienie i nie przejmować się tym. Zacząłem wiec truchtanie aby się trochę rozgrzać  i pobudzić mięśnie. Wszystko spokojnie i zgodnie z planem. Trasa ma być przeważnie asfaltowa, choć będą i odcinki drogami polnymi i w lesie szczególnie pod koniec. Nastawienie mam bojowe, a w głowie nie ma negatywnych myśli. Jest tylko mała obawa o kolano. 

 

            Tuż przed startem ostatnie motywujące pozdrowienia od Jacka i Tomka oraz innych znajomych i punktualnie o godzinie 10 wyruszam na 10- kilometrową trasę. Od początku trzymam się założeń. Jest trochę ciasno, wiec łatwiej jest podejść spokojnie do pierwszych kilometrów. Nie jest źle, ale raczej nie szarżuje tylko komfortowo mijam 2 kilometr i nieznacznie, ale przyspieszam. Od 3 km zaś łapie właściwy tego dnia rytm i staram się trzymać go do końca. Biegnie mi się nie najgorzej choć słońce daje mi w kość zresztą jak i każdemu z  pozostałych zawodników. Na szczęście na 5 km jest punkt z wodą, z którego oczywiście korzystam. Super sprawa, że na trasie mamy 2 kurtyny wodne. Bez wątpienia to bardzo pomaga. Jest jednak ciężko, ale na półmetku postanawiam  spróbować w tym dniu przynajmniej złamać 55 minut. Dobiegam do 6 kilometra i widzę przed sobą długi podbieg. Może niezbyt stromy, ale jednak daje się we znaki. Kolejne kilometry to walka z samym sobą i z upałem. Nogi jednak nieźle pracują tak wiec biegnie mi się dobrze. Nawet uśmiecham się pomimo zmęczenia. Mam moc, choć wiem, że wynik nie będzie oszałamiający. Nie to jest jednak w tym momencie najważniejsze. Zadowolenie z siebie i dobre równe tempo pozwalają mi na fajny finiszowy kilometr, który odbywa się na polnej ścieżce. Kiedy ten fragment się kończy widać metę, na którą wpadam z uśmiechem. Było dobrze w tych warunkach i przy bolącym jednak kolanie. Zrealizowałem cel który sobie założyłem w trakcie biegu, gdyż uzyskałem czas 54.06. Najważniejsze jednak, że nie spaliłem się i pokazałem, ze można do zawodów podejść też z rozsądkiem i z innym nastawieniem. Po biegu tradycyjnie było dobre jedzonko i miła atmosfera. Poczekałem na Jacka, aby wesprzeć go dopingiem na finiszu. W miedzyczasie dowiedziałem się, że Maciek wygrał bieg na 3 km a Tomek zrobił bardzo fajny wynik. Cieszyłem się z sukcesów chłopaków i z dobrego swojego występu. Ogólnie bardzo podobało mi się w Zwoleniu. Bieg dobrze zorganizowany i ciekawa trasa oraz fajna atmosfera sprawiły, że będę chciał jeszcze kiedyś tam pobiec. Następny start już bardziej planowany czeka mnie  23 czerwca w Lubartowie. Trzymajcie kciuki aby zdrowie pozwoliło mi wystartować i cieszyć się bieganiem. Oczywiście gratulacje dla naszej Biegusiowej ekipy i dla wszystkich startujących.  

 

35990052 1009467175877267 7489170203868135424 n              

Kalendarz wydarzeń

Marzec 2024
P W Ś C P S N
1 2 3
4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17
18 19 20 21 22 23 24
25 26 27 28 29 30 31
  • nasze biegi
  • polecane biegi

 

 

fdm wroblewska